Spowiedź święta

Literatura - artykuły

Home|Z Katechizmu|Stałe Konfesjonały|Literatura|Porady|Inne

RACHUNEK SUMIENIA
Modlitwa związana z bólem

Podkreślając doświadczenie miłości Boga do człowieka i człowieka do Boga w praktyce rachunku sumienia, nie chcemy jednak robić wrażenia, iż jest to modlitwa pozbawiona trudu, cierpienia i bólu. "Być chrześcijaninem jest i pozostanie zawsze trudnym zadaniem, ponieważ chrześcijaństwo polega na odkrywaniu zła we własnym sumieniu " (Leszek Kołakowski). nierzadko robimy nasz rachunek sumienia powierzchownie i płytko właśnie dlatego, iż boimy się cierpienia i bólu. Cierpienia i bólu zadanego sobie, bliźnim i Bogu. Każdy grzech dotykając zawsze tego, co jest dla człowieka najgłębsze i ostateczne: Jego własnego istnienia, jego życia, rani najpierw samego grzesznika głęboko i dotkliwie. żaden grzech nie jest banalny i nieważny. Może być jedynie banalnie przeżywany, co nie zmienia faktu, że rani. Każdy grzech odsłania dramatyzm ludzkiej sytuacji. Ukazuje kruchość egzystencji ludzkiej i to nie tylko w wymiarze duchowym, ale także psychicznym i fizycznym. To właśnie grzech pokazuje jak bardzo łatwo człowiek może być zraniony i jak łatwo może zranić. Grzech nie tylko rani życie człowieka, ale także niszczy je i to we wszystkich jego przejawach i wymiarach. "Zapłatą za grzech jest śmierć" powie św. Paweł. Grzech odsłania kruchość człowieka a to właśnie najbardziej nas boli. Ponadto w każdym grzechu dotykamy także w jakimś sensie całej historii naszego życia. Nie ma grzechów przypadkowych i wyizolowanych. Każdy z nich wynika z całej naszej historii i wpływa na dalszy jej bieg. Grzech jest mocno zakorzeniony w historii człowieka. Pojmowanie grzechu i jego odpuszczenia jako przypadkowego "zbrudzenia", z którego po obmyciu nie pozostaje żaden ślad, nie znajduje potwierdzenia ani w Biblii ani też w ludzkim doświadczeniu. W każdym grzechu jest jakby zogniskowane całe ludzkie doświadczenie bólu i cierpienia z całej historii życia.

To prawda, iż długie, cierpliwe i wierne powierzanie się bogu uspokaja, leczy i wycisza ludzkie zranienia, ból kruchości człowieka. Człowiek może godzić się z trudem i bólem życia. Ale każdy, nawet najmniejszy grzech, przypomina jednak człowiekowi, że uspokajanie, leczenie i wyciszanie ludzkich zranień ciągle jeszcze trwa i będzie trwać do końca życia.

Przez grzech narażone jest życie nie tylko samego grzesznika, ale także wszystkich jego bliźnich, z którymi jest on powiązany wielorakimi relacjami. Uświadamiając sobie głębił międzyludzkich relacji sadzę, że prawdziwe byłoby porównanie życia człowieka do wspinaczki alpejskiej, w której każdy powiązany jest linami z wieloma ludźmi. Nasze różne formy współżycia z bliźnimi nazywamy właśnie więzami. Kiedy więc sami upadamy grzeszymy, odrywamy się od skały (Bóg często nazywany jest przez psalmistę skałą), to w jakiś sposób wciągamy w ten upadek także innych. Im bardziej kochamy naszych bliźnich, tym bardziej oni zamieszani są w nasze upadki. Dzieje się to najczęściej wbrew naszej woli. To również bardzo boli.

Wewnętrzne przekonanie, iż grzechem ranimy siebie i bliźnich, przychodzi w miarę odkrywania mechanizmów, jakimi kieruje się ludzka pożądliwość oraz celów, do których ona dąży. Odkrycie powiązania grzechu z jego bolesnymi skutkami, które uwidaczniają się w naszej codzienności, przekonuje nas ostatecznie, i w grzechu nie ma życia. Tylko człowiek zaślepiony jeszcze własną namiętnością ulega iluzji, iż grzech może uszczęśliwiać.

Człowiek grzeszy jednak nie tylko przeciw sobie i bliźnim, ale także przeciw Bogu. "Przeciwko Bogu zgrzeszyłem" wyznaje Dawid. Grzech rani Boga. Piekło, owoc grzechu jak stwierdza Gustave Martelet jest nie tylko dramatem człowieka, ale również dramatem Boga. Do tego, aby mówi o cierpieniu Boga, uprawnia nas nie tyle znajomość poglądów niektórych współczesnych teologów, którzy poruszają ten problem, ale najpierw ewangeliczna kontemplacja męki i śmierci Boga człowieka. Przeczucie bólu zadanego Bogu własnym grzechem jest jednak tym doświadczeniem ludzkim, które jest o ile tak możemy powiedzieć bardziej łaską: niż jakiekolwiek inne doświadczenie. Możemy tylko prosić, aby dane nam było odczuć, iż naszym grzechem dosięgamy Boga. Tylko wielkie otwarcie na Bożą miłość i wielkie pragnienie udzielenia na nią pełnej odpowiedzi, pozwala człowiekowi doświadczyć, przeczuć coś, czego nie umieli słowami wyrazić najwięksi teologowie ani mistycy: czym było cierpienie Boga człowieka w Ogrójcu, czego Jezus doświadcza modląc się na krzyżu: Boże mój, Boże mój, czemu mnie opuścił, czym było jego zstąpienie do piekieł i czym jest grzech, który stał się źródłem takiego właśnie cierpienia.

Tego właśnie cierpienia dotykali mistycy w doświadczeniach "ciemnej nocy". Powierzając się całym swoim istnieniem Bogu, jak Syn swojemu 0jcu, składając w Nim całą swoją miłość i nadzieję, doświadczając jednocześnie bolesnych chwil całkowitego opuszczenia, osamotnienia i oschłości. Jeden z mistyków Wschodu, Izaak z Niniwy mówi o "piekle umysłu" przeżywanym w sytuacji opuszczenia przez Boga. Doświadczenie to nazywa także "smakowaniem Gehenny, smakowaniem piekła". Mówimy o cierpieniu "ciemnej nocy" mistyków tylko dlatego. abyśmy byli świadomi, jak skromne jest nasze doświadczenie bólu oddalenia się od Boga poprzez grzech, doświadczenie bólu zadanego Bogu.

Produkowanie w sobie cierpienia z powodu naszych grzechów jest wielkim i bardzo niebezpiecznym kuszeniem szatana. Owocem takiego cierpienia może być tylko rozbicie wewnętrzne i rozpacz. Doświadczenie bólu zadanego Bogu naszym grzechem jest tym przeżyciem, którego udziela On sam. św. Ignacy Loyola wprowadzając w kontemplację męki i śmierci Jezusa zachęca, aby prosić "o boleść wespół z Chrystusem pełnym boleści, o udrękę serca z Chrystusem udręczonym, o łzy i mękę wewnętrzną z powodu tak wielkiej męki, którą Chrystus wycierpiał za mnie" (św. Ignacy Loyola, "ćwiczenia duchowne", [CD] 203).

Prosząc o takie doświadczenie trzeba nam pamiętać, przestrzega Carlo Martini, iż Bóg naszą prośbę może wziąć na serio i spełni ją, ale w sposób najmniej przez nas oczekiwany. Taką prośbę może nam jednak podyktować tylko miłość.

Samo pragnienie, prośba wynikająca z pragnienia, jak również spełnienie prośby jest zawsze najpierw łaską, która wypływa z miłości Boga do człowieka.

Józef Augustyn SJ


Inne artykuły:

Home | Z Katechizmu | Stałe Konfesjonały | Literatura | Porady | Inne